Snowboarding i saneczkarstwo

0
12
Rate this post

Snowboarding i saneczkarstwo

Snowboarding i saneczkarstwo Jest nowoczesną dyscypliną sportową. Polega na zjeździe i akrobacjach na desce, zwanej snowboardem. Dzieli się na kilka konkurencji. Half-pipe to jazda w specjalnej rynnie i wykonywanie akrobacji, slow style to wykonywanie trików na specjalnym torze ze skoczniami, poręczami, big air to ewolucje na dużej skoczni. W tym sporcie ocenia się trudność i wykonanie ewolucji. Snowboardziści posługują się specyficznym językiem, używają słów rozumianych tylko przez ich środowisko. Sport ten charakteryzuje się tym, że wszyscy upadają. Na początku nauki upada się często, więc warto nauczyć się, jak prawidłowo upadać, aby nie zrobić sobie krzywdy. Należy pamiętać, aby nie upadać na nadgarstki, tylko na przedramiona, które dodatkowo ochronią twarz. Upadając do tyłu, nie należy podpierać się rękami, tylko od razu zgiąć kolana, upaść na pośladki i chronić głowę. Najłatwiej podnieść się z upadku przekręcając się na brzuch, krawędź deski oprzeć na śniegu, odepchnąć się rękami i wyprostować nogi. Opanowanie jazdy na snowboardzie nie jest łatwym zadaniem, ale kto już to opanuje, będzie czerpał przyjemność z jazdy. Saneczkarstwo kojarzy nam się bardziej z dzieciństwem i wygłupami na śniegu, niż ze sportem zawodowym. A jest to sport olimpijski. Uprawia się go na torach sztucznych lub naturalnych. Kobiety jeżdżą pojedynczo, mężczyźni parami. O wygranej decyduje suma czasów zjazdów. W Polsce saneczkarstwo zaczęło się rozwijać w Krynicy-Zdroju. Polacy przez wiele lat odnosili sukcesy w tej dziedzinie sportu. W 1958 roku Polacy zdobyli na mistrzostwach 7 na 9 możliwych medali. Na igrzyskach olimpijskich zawodnicy ścigają się na specjalnie przygotowanym torze, używając sanek sportowych. Większości z nas sport ten kojarzy się z relaksem i czasem spędzonym z rodziną. Małe dzieci uwielbiają zjazdy na drewnianych saneczkach. Najczęściej z tatą asekurującym z tyłu. Najlepiej znaleźć niezbyt stromą górkę do zjazdów, poczekać na odpowiednią ilość śniegu i ruszyć do zabawy. Nie chodzi o wyścigi, ale o przyjemność poczucia rozpędu podczas zjazdu. Najgorzej, że po zjeździe znowu trzeba wejść na górę, żeby powtórnie zjechać.