Minimalizm kosmetyczny w wydaniu wegańskim

0
15
Rate this post

Jedzenie jest tylko jednym z aspektów weganizmu. Weganizm czy w wersji raw czy nie, pociąga za sobą także falę innych wyborów. Sfera kosmetyczna jest przepełniona okrucieństwem bezwzględnych koncernów, testujących swoje produkty na zwierzętach, jednak wybór wegańskich, nietestowanych produktów jest całkiem spory i mam wrażenie, że stale się poszerza. Czasem pojawia się też konieczność wyboru produktów nie cruelty-free, ale najważniejsze, by minimalizować ich używanie na tyle, na ile to możliwe.

W zakresie kosmetyków przejawiają się raczej moje dość minimalistyczne skłonności względem ilości posiadanych rzeczy. Nie chodzi tylko o to, żeby mieć jak najmniejszą styczność z wszelkimi nienaturalnymi specyfikami, ale ja po prostu nie lubię dużo posiadać. Nie miałam olśnienia, nie zaczęłam się pozbywać rzeczy, nie zaczęłam nagle podążać za modą na minimalizm. Ja po prostu od najmłodszych lat posiadam niechęć do natłoku rzeczy i chaosu, który wywołują. Nie znoszę gromadzić i nie lubię, gdy różne przedmioty zajmują zbyt wiele przestrzeni.

Większość rzeczy kosmetycznych – poza tymi, których używam – wydaje mi się być całkowicie zbędna. W wielu przypadkach nawet nie wiem do czego służą niektóre upiększacze i również nie odczuwam potrzeby wejścia w ich posiadanie. Każdy ma swoje potrzeby – jedni będą potrzebować mniej, a inni więcej. Wg mnie istotne jest, aby znać swoje potrzeby, nie kupować „bo coś jest tanie”, „bo nowość”, „bo promocja”, „bo jeszcze jeden nie zaszkodzi”. Po co? Jeżeli nie potrzebujesz, to po co kupować? Jeżeli świetnie Ci coś służy, to po co to zmieniać? Ja właśnie tak pojmuję sens kupowania kosmetyków.

Nie traktuję swojego ciała, jako pola do eksperymentów kosmetycznych. Nie interesują mnie miliony opcji, setki firm i idealna pięćdziesięciostopniowa pielęgnacja i tona tapety. A co za tym idzie – jak już coś się sprawdza i w pełni mi odpowiada, to się tego trzymam i nie potrzebuję szukać dalej.

Czym się kieruję przy zakupie kosmetyków do mycia i makijażu? Mają być wegańskie (nie testowane na zwierzętach oraz skład bez jakichkolwiek produktów pochodzenia zwierzęcego), niedrogie oraz łatwo dostępne. Przy niektórych produktach oczywiście bardzo istotny jest także zapach. Poza wymienionymi kosmetykami towarzyszy mi oczywiście raw olej kokosowy, którego – oprócz w roli dezodorantu i antyperspirantu – używam do demakijażu, olejowania, porannego żucia, ochrony tatuaży przed słońcem i wszelkiego nawilżania.

(Aktualizacja 25.06.2017)

 

TRZY KOSMETYCZKI

Tyle u mnie sprawdza się idealnie od wielu lat i zdecydowanie koniecznością jest dla mnie kosmetyczka, która „na stałe” siedzi w plecaku. Wszystkie są firmy NICI.

  • Główna (z Łosiem) – na wszystkie specyfiki łazienkowo-pielęgnacyjne
  • Mała (Nietoperz) – na kosmetyki kolorowe
  • Mobilna (Stworek) – którą mam przy sobie zawsze w plecaku i jest tam to, czego potrzebuję poza domem

KOSMETYKI MYJĄCO-PIELĘGNACYJNE

  • Szampon Alterra – naprzemiennie używam wersji Papaja/Bambus (pomarańczowy), Morela/Pszenica (zielony), Biotyna/Kofeina (czerwony), żeby po prostu mieć zmianę zapachu co jakiś czas, bo żadnych innych różnic nie zauważyłam.
  • Odżywka Alterra – rewelacyjny produkt, po którym włosy się tak gładko rozczesują, że nie wyobrażam sobie dnia bez niej.
  • Żel do mycia – tutaj obłędna, czekoladowa edycja limitowana Balea – Schoko. Ze względu na moją miłość do czekoladowego zapachu, to mam obecnie ich spory zapas, jednak wymiennie kupuję także produkty innych firm, jeżeli tylko przyciągnie mnie jakiś zapach – m.in. sezonowe żele do mycia Isana czy czekoladowe mydła Ziaja.
  • Żel do twarzy Isana Young – wegański, niedrogi, dostępny – i to wystarczy. Zdarza mi się też zamiennie sięgać po żel Rival The Loop, jednak zdecydowanie częściej wybieram tę różową Isanę ze względu na to, że.. ..ładniej pachnie.
  • Tonik Rival The Loop

ZĄBKI

  • Pasta do zębów – od jakiegoś czasu jest to BioRepair Plus, należąca do firmy Coswell i z tego, co udało mi się wyszukać w Internecie, to nie testują oni na zwierzętach. Pasta bez fluoru, zawierająca mikrocząsteczki, które mają odbudowywać strukturę zębów i łagodzić ból związany z nadwrażliwością. Faktycznie zauważyłam znaczną poprawę i żadnych dolegliwości, od kiedy używam tej pasty, dlatego póki co wciąż przy niej zostaję.
  • Szczoteczka do zębów – najprostsza manualna szczoteczka Curaprox (5460, czyli ultra-miękka).
  • Nić dentystyczna i szczoteczka międzyzębowa – nie pojawiły się na zdjęciu, ale także są konieczne do odpowiedniej higieny.

DEZODORANTY, ANTYPERSPIRANTY, ZAPACHY

  • DIY Dezodorant Roll-On z oleju kokosowego i czekoladowego olejku (tutaj przepis), który rewelacyjnie hamuje zapach potu i jest niezastąpiony przy codziennym treningu.
  • Czekoladowy Dezodorant Balea – z edycji limitowanej sprzed kilku lat. Nadal go mam i używam baaaaardzo oszczędnie, bo zapach jest obłędnie fenomenalny.
  • Woda perfumowana Mel Merio „It’s Glamour Time” – tani, rossmannowski, wegański zapach, który akurat całkiem przypadł mi do gustu.

KOSMETYKI KOLOROWE

Od dłuższego czasu używam przede wszystkim produktów Essence oraz Wet n’ Wild – kosmetyki są tanie, dostępne stacjonarnie i nietestowane na zwierzętach. Listy wegańskich produktów tych firm można znaleźć w odnośnikach do blogów: lista Essence oraz aktualna lista Wet n’ Wild (ta na stronie producenta nie jest w pełni poprawna).

  • Czarna kredka do oczu Essence (Long Lasting Eye Pencil – 01 Black Fever)
  • Czarny tusz do rzęs Essence (All eyes on me – 01 Soft Black)
  • Korektor w sztyfcie Wet n’ Wild (CoverAll Coverstick)
  • Puder Essence (Mattifying Compact Powder)
  • Essence Smokey 2in1 Khol Liner – służy mi jako cień do powiek.
  • Pomadka Hurraw! (Chocolate) – używam jej głównie ze względu na sam fenomenalny zapach, który mocno czuć po nałożeniu.

POZA KOSMETYCZNIE

  • Tanglee Teezer The Original
  • Tangle Teezer Compact Styler – mam go zawsze przy sobie w plecakowej kosmetyczce
  • Płatki kosmetyczne Isana
  • Maszynka Isana
  • Penseta
  • Obcinacz

A czego nie posiadam i nie używam?

  • Lakiery do paznokci, szminki, róże, bronzery – w moim odczuciu bardzo oszpecają i bardzo mi się to nie podoba. Jedyny wyjątek stanowi czarny kolor lakieru, który faktycznie wygląda na niedługich paznokciach bardzo ładnie.
  • Pędzle – w sumie to do dziś nie wiem do czego i w jaki sposób ich się używa w kosmetyce. I chyba nie muszę wiedzieć.
  • Podkłady, fluidy, balsamy do każdej części ciała, palety z cieniami i.. ..cała reszta, której nazw nie znam – po prostu nie, nie, nie i nie. Nie, bo nie potrzebuję.