Wychłodzenie organizmu na surowym weganizmie i jak się rozgrzać

0
9
Rate this post

Październik,  za chwilę listopad.. Robi się coraz chłodniej, za oknami wciąż deszcz, a ze sklepów znikają ostatnie owoce i warzywa z letniego sezonu. Lada moment zima, śnieg i mrozy. Wydaje się, że surowe jedzenie wychładza, że w sklepach nic nie ma. Faktycznie – wydaje się.

Surowy weganizm jesienią i zimą? Nie jest jakkolwiek bardziej skomplikowany czy trudny, niż w lecie czy dowolnym miesiącu. W wielu głowach pojawia się mnóstwo wątpliwości i obaw – mała dostępność lokalnych, sezonowych owoców, ciągłe uczucie zimna i ta wielka chęć rozgrzania się ciepłym posiłkiem.

Poniżej zbiór kilku wskazówek, które u mnie się sprawdzają i w przeciągu 4 ostatnich lat nie przyszło mi nawet na myśl, żeby rezygnować z całkowicie surowego odżywiania w chłodnych miesiącach.

1. Surowe, ale nie zimne.

Przede wszystkim surowe jedzenie nie oznacza, że musi ono być zimne. Bardzo wiele owoców i warzyw nie musi, a nawet nie powinno być trzymanych w lodówce (odsyłam tutaj do wpisu na temat przechowywania owoców i warzyw). Te, które wymagają pobytu w chłodzie możesz wyjąć jakiś czas przed planowanym zjedzeniem, aby nabrały temperatury pokojowej. Do szejków możesz dolewać cieplejszej wody, żeby miały wyższą temperaturę (do ok. 42°C).

Jeżeli wydaje Ci się, że surowe jedzenie Cię wychładza i rozgrzeje Cię tylko gorąca zupa, to mogę poradzić: pozbądź się tego wpojonego programu z Twojej głowy. Dopóki będziesz w to wierzył, to będziesz tego doświadczał. Nie zauważyłam, żeby surowe jedzenie miało w sobie jakiekolwiek „właściwości wychładzające”, jeżeli nie jest bardzo zimne. Choć osobiście zimą także nie rezygnuję od sporadycznej konsumpcji surowych lodów bananowych i nie czuję większej różnicy w porównaniu ze spożyciem ich w lecie.

2. Więcej ruchu!

Na rozgrzanie ruch najlepszy! Wyjdź spod kocyka i zrób 100 przysiadów czy 20 pompek! Nim się obejrzysz zrobi się aż za ciepło! Idź na siłownię, poćwicz, potrenuj, tańcz, rozciągaj się. Wyjdź pobiegać, wskocz na bieżnię, jedź do skateparku, podźwigaj sztangę w Martwych Ciągach. Jest mnóstwo opcji! Rozgrzejesz się, rozruszasz stawy i popracują Twoje mięśnie. Kilkadziesiąt minut treningu nie tylko sprawi, że zrobi Ci się gorąco, ale dostaniesz także zastrzyk fantastycznego samopoczucia i satysfakcji z odbytego treningu.

Jeśli nie masz wiele czasu lub nie chcesz zbyt wiele poświęcać go na ćwiczenia, to dobrym rozwiązaniem może się okazać szybki trening interwałowy (HIIT) lub jego ultra-krótka odmiana, czyli 4-minutowy, bardzo intensywny trening Tabata, o których więcej informacji znajdziesz w tym wpisie.

Na rozgrzanie także sprzątanie! Odkurzanie, mycie, układanie, wyrzucanie.. ..robienie porządków też potrafi dodać nam zastrzyku ciepła. Więc przede wszystkim – rusz tyłek, zamiast narzekać!

3. Ubieraj się cieplej.

Jeżeli po wyjściu na dwór jest Ci zimno, to po prostu ubierz się cieplej. Nie oczekuj, że będąc na surowym weganizmie, nie trzeba zadbać o zewnętrzną ochronę przed zimnem. Podstawą jest czapka i ciepłe skarpetki (bez odzwierzęcych materiałów), a także rękawiczki, kiedy zachodzi już taka potrzeba. Istotne jest także zadbanie o okolice gardła, czyli warto sięgnąć po arafatki, szaliki czy polarowe chusty Buff.

Jedna bluza to za mało? Załóż kolejną, dorzuć wegański sweter czy inną warstwę. Czasem lepiej wyglądać jak niedźwiedź czy bałwanek, mając komfort ciepła, niż marznąć na przystanku, modląc się w myślach o mocne ogrzewanie w autobusie.

Warto również pamiętać, że większość osób traci na wadze i mniej lub bardziej chudnie po przejściu na surowy weganizm, a co za tym idzie – gubią tkankę tłuszczową. Jeżeli wytopiło się z Twojego ciała 5 cm tłuszczu, to teraz owe 5 centymetrów mniej Cię ogrzewa, dlatego czasem może się okazać, że potrzeba Ci więcej warstw ubrania, by odczuwać komfortową temperaturę.

Bardzo pomocne jest także wychodzenie na zewnątrz, kiedy jest się mocno rozgrzanym! Wygrzej się mocno przed wyjściem z domu, a chłodu na dworze nie odczujesz tak szybko i mocno.

4. Surowe jedzenie w zimowym okresie.

Co jeść w zimie, kiedy nic nie ma? Zaraz, moment. Czy my przypadkiem nie żyjemy w XXI wieku, a w sklepach przez cały rok nie mamy pod dostatkiem wszelkiej maści owoców i warzyw? W chłodnym okresie w marketach nie brakuje owoców egzotycznych – od bananów, kiwi i mango po sharonki/kaki czy cytrusy. Świeże daktyle obecnie są dostępne także stale w bardzo wielu miejscach oraz wysyłkowo. Można sięgać po warzywa takie jak brukselka, por, marchewka, kalafior, brokuły i cała gama innych, których pod dostatkiem w sklepach czy na bazarach.

Owoce sezonowe, czyli jabłka i gruszki, będą świetną opcją ekonomiczną. Ich ceny są bardzo korzystne w jesienno-zimowym okresie, podobnie jak w przypadku cytrusów.

Poza owocami i warzywami są także cały rok dostępne w sklepach przeróżne kiełki – ja, jak zwykle, najmocniej polecam kiełki tzw. „Stir Fry” (oczywiście można je jeść na surowo), które zawierają skiełkowaną cieciorkę, soczewicę i fasolę mung. Można je także hodować w domowych warunkach o każdej porze roku.

I oczywiście – nie zapominajmy o zieleninie! Zielone liście także można bez problemu kupić przez cały rok. Niektórzy trzymają się z daleka od nieekologicznej zieleniny, ale ja mimo wszystko uważam, że pryskane, chemiczne, sklepowe, surowe zielsko i tak jest lepsze, niż żadne, więc czemu by po nie nie sięgnąć.

A przede wszystkim – nie rób nic na siłę. Jeżeli masz ochotę na wegańskie, gotowane jedzenie, to warto posłuchać organizmu i dostarczyć mu tego, czego się domaga. Gotowanie to nie trucizna, więc nie musisz się trzymać odżywiania w 100% surowymi roślinami, jeżeli Cię to męczy. A jeśli tylko chcesz i nie robisz nic wbrew sobie, to bez trudu przetrwasz na RAW weganizmie każdą jesień i zimę, tak samo, jak i pełnię lata.